Nigdy tego nie robiłam. Za dobrą cenę, oddam wszystko
Podobno każdy mężczyzna marzy o tym, by być tym pierwszym dla kobiety. Delikatnie poprowadzić ją do sypialni i sprawić, by głośno krzyczała imię wybranka. W obecnych czasach trudno jednak znaleźć dziewicę. Właśnie dlatego wcieliłam się w młodą dziewczynę, która nigdy tego nie robiła. Chciałam sprzedać swoje dziewictwo. I dobrze zarobić.
1. Jestem Anka
Poniedziałek, godz. 16:00. Po przyjściu z pracy, robię kolejną kawę i biorę tablet do ręki. Tworzę konto na Tinderze, najpopularniejszej obecnie aplikacji randkowej. Szybko znajduję zdjęcie przedstawiające seksowną nagość. Opis? Nic trudnego.
"Nigdy tego nie robiłam. Za dobrą cenę, oddam wszystko. Pokażę, na co mnie stać. Zaskoczę cię. Zainteresowany? Napisz. Tylko poważne oferty". Tym razem wcieliłam się w 19-letnią Ankę.
Maksymalna odległość? Do 120 km. Zakres wieku? 18-46 lat. Polubiłam każdy profil mężczyzny, który mi się wyświetlił. W ciągu pierwszych minut, użytkownicy sami zaczęli się do mnie odzywać.
"Co to za deal (z j. ang. "sprawa" - przyp. red.)?" - napisał 22-letni Kuba. Zaczęłam tłumaczyć.
19-letni Michał znajdujący się tylko cztery kilometry ode mnie "wyklikał" wprost: "Hej, chciałbym się umówić z tobą. Drogo się cenisz za noc? Nie widzę, jak wyglądasz. Jeśli jesteś ładna... tzn. taka okej, to 350 zł za godzinę". Umówiliśmy się w znanej restauracji na Starym Mieście. Miał mnie poznać po czerwonej sukience.
34-letni Marcin od razu przeszedł do konkretów: "Co mi możesz dać i za ile?". Rzuciłam: "Stać cię?". "Nie znam ceny, ale podejrzewam że tak" - wystukał.
Chciał "ostrego seksu". Najpierw jednak musiał mnie zobaczyć. Od mojego wyglądu zależała cena, jaką zapłaci. Napisałam wprost: "Nie wysyłam fotek, bo nie łamię swoich zasad. Umówmy się na mieście, będę czekać przy barze. Jeżeli ci się nie spodobam, nie podejdziesz. Na co masz ochotę?"
2. Ile bierzesz?
26-latek opisujący się jako "młody lekarz pediatrii odbywający praktyki w Polsce" zadał mi dwa pytania: "Jesteś na miejscu? Jak wyglądasz?". Zapytałam, jaką kwotę proponuje.
"Nie wiem, nie interesuję się tym tak. A robisz masaż? Chcę szyi i pleców. Będziesz moją prywatną masażystką? Dam 250 zł". Mężczyzna podał też swój adres zamieszkania i umówił się ze mną na godz. 20:00.
23-letni Adam był tylko kilometr ode mnie. "Czego nigdy nie robiłaś, a chciałaś spróbować? Twój opis jest niekonkretny, a domyślać mi się nie chce. Nie mam na to czasu" - pisał.
Byłam chętna i gotowa na wszystko. W końcu szybko potrzebowałam gotówki. "A rozumiem. Kupowanie ciuchów, sponsorowanie zachcianek w zamian za bycie dziewczyną. Posprzątasz, pozamiatasz, a jak będzie potrzeba to i seks pouprawiasz?" - pisał dalej.
"Żadnego sprzątania. Biorę kasę za zabawy w łóżku" - odpowiedziałam szybko. Niektóre wiadomości zawstydzały. "Ile bierzesz za "lodzika"? Ile za anal?" - pytał mnie wprost.
W rozmowie nazwałam go gentlemanem. Dlaczego? Adam zaakceptował moją niechęć do jednego z jego seksualnych marzeń. Odpuścił. "Spełniam pragnienia tylko wtedy, jeżeli kobieta lubi takie coś. Dla jednych gentleman to człowiek, który przytrzyma i przepuści w drzwiach. A dla drugich to gość, który przytrzyma lasce włosy przy wiadomej czynności. A badasz się?" - pisał dalej.
"Kogo szukasz na tym portalu? Sponsora? Jest szansa cię zobaczyć?" - odezwał się 28-letni Rafał. Była, ale dopiero po omówieniu zasad. Od razu chciał się spotkać. Cena 400 zł za godzinę była dla niego odpowiednia. Pytał, gdzie mieszkam i o której mam czas. Zaproponował nawet, że po mnie przyjedzie. Chciał numer telefonu.
Potem napisał 31-letni Arek. "Przejdźmy do konkretów. Chyba, że sobie żartujesz?" - przeczytałam. Ja nie żartowałam, a on chciał pić ze mną dobre wino. Jako jedyny był "romantykiem". Pisał o długim spacerze przy świetle księżyca. Co potem? Pragnienia Arka nie nadają się do publikacji.
3. Zarobiłabym tysiaka w jedną noc
Gdy moderator aplikacji usunął moje "nieodpowiednie" zdjęcie, dalszy eksperyment nie miał sensu. Ja jednak miałam już to, co chciałam. Odzew użytkowników. Dwie godziny wystarczyły, by zapełnić sobie terminarz na kolejną dobę.
Prostytucja w sieci nie jest niczym nowym. Dla mężczyzn, z którymi rozmawiałam, nie byłam pierwszą dziewczyną oferującą swoje ciało na Tinderze. Z tego typu usług korzystali już zapewne niejednokrotnie. Jak widać, bardzo łatwo zrobić zdjęcie przedstawiające kawałek piersi czy pośladka, opisać swoje oczekiwania i wrzucić to wszystko na konto. A potem czekać aż klienci sami zaczną się do ciebie zgłaszać.
Za seks mężczyźni są w stanie wiele zapłacić. Tutaj nie ma mowy o miłości i wyrzutach sumienia, jest tylko pożądanie. Jest też tęsknota za bliskością, którą nie chce podzielić się partnerka. Zdrady z dziewczyną z sieci? Na porządku dziennym.
- Wciąż obniża się poprzeczka, tego co moralne. Są też problemy z zachowaniem granic. Pamiętam, jakie oburzenie wzbudziła wiadomość sprzed kilku lat, która dotyczyła młodej, ubogiej dziewczyny sprzedającej swoje dziewictwo na aukcji. Obecnie takich przypadków jest o wiele więcej – tłumaczy Mateusz Dobosz, psycholog.
Jak dodaje, dziewictwo stało się "towarem luksusowym". - Średni wiek rozpoczęcia życia seksualnego wśród nastolatków w Polsce to ok. 15 lat. Ponad 50 proc. ma swój pierwszy raz jeszcze przed osiągnięciem dorosłości. Znaczna część po spożyciu narkotyków lub alkoholu – komentuje ekspert.
- Powszechnie panuje przekonanie, że wszystko, co rzadkie, jest lepsze. Stąd też brutalna zasada popytu i podaży. Skoro znajdują się osoby skłonne zapłacić za czyjeś dziewictwo, znajdą się i osoby, które to dziewictwo zaoferują. Profanacji ulega tu poczucie intymności i szacunku do własnego ciała. Ostatecznie przedwczesna inicjacja seksualna może spowodować zaburzenia seksualne, osobowości, odżywiania lub zaburzenia lękowe. Krótka chwila, czasem impuls, ma wpływ na całe życie – dodaje Mateusz Dobosz.
O zjawisku prostytucji w sieci rozmawiałam również z Anną Golan, seksuologiem.
- Nie tak dawno szokowała nas dostępność płatnego seksu w centrach handlowych. Internet daje jeszcze większe możliwości znalezienia bardzo różnych doświadczeń: od pornografii po seks czaty, kamerki czy wreszcie oferty sponsoringu. Powodów, by oferować swoje usługi jest wiele – mówi ekspertka.
Po co dziewczyny umieszczają w sieci takie ogłoszenia? - Czasami jest to bezmyślność, złudne poczucie anonimowości i łatwych pieniędzy. Część dziewczyn chce wspiąć się po wyższy standard życia, a część po prostu mieć pieniądze na codzienne przyjemności. Seks z młodą czy wręcz nastoletnią osobą wpisuje się w seksualne fantazje dużej grupy mężczyzn. Dlaczego? Jest to coś na granicy normy, a czasami nawet i prawa. Dla części młodość jest afrodyzjakiem – dodaje Anna Golan.
Dziewczyną oferującą usługi seksualne byłam tylko przez dwie godziny. To jednak wystarczyło, bym poczuła się jak zwykły przedmiot.