Randki - o czym warto pamiętać na pierwszej randce?
Randki wpisują się w okres przed ślubem, który kojarzy się zazwyczaj ze szczęściem, wszechobecną miłością, radością, uśmiechem i snuciem perspektyw oraz planów na świetlaną przyszłość. To czas poszukiwania tego jedynego, tej najukochańszej. A kiedy się już znajdzie swoją „drugą połowę”, nadchodzi czas narzeczeństwa. Zaloty nie są jednak wolne od obaw, wątpliwości, kłótni czy problemów. Każdy z etapów życia, także czas randek i narzeczeństwa, niesie ze sobą różne wyzwania, którym trzeba sprostać, by móc realizować dalsze zadania rozwojowe. Z jakimi trudnościami borykają się młodzi ludzie i jak sobie z nimi radzić?
1. O czym warto pamiętać na pierwszej randce?
Nie ma uniwersalnego zbioru rad i przepisów na zrobienie dobrego wrażenia na pierwszej randce.
Niewątpliwie ważny jest wygląd zewnętrzny, bo to pierwszy bodziec, na który panowie i panie zwracają uwagę. Dobór garderoby i dodatków zależy nie tylko od sylwetki, ale też od indywidualnych preferencji. Randka to nie rozmowa kwalifikacyjna, więc nie trzeba ubierać się w wysublimowany kostium czy garnitur. Nie ma co przesadzać też w drugą stronę i zakładać byle czego, co ma się pod ręką. Najlepiej ubrać się „na luzie”, ale z gustem.
Warto podkreślić walory swojej urody, ale nie przesadzać z eksponowaniem seksapilu ani też z zakrywaniem się od stóp do głów, żeby nie wzbudzać niepotrzebnych aluzji w stronę seksu. Wyważony smak i zasada „złotego środka” to chyba najlepsza dewiza podczas przygotowań na randkę.
Wybór miejsca zależy od gustu pary – można umówić się do kina, do teatru, na spacer, na kolację, czyli gdzieś w neutralnym miejscu, by w razie poczucia, że nie jest to dobry kandydat na dalsze spotkania, dyskretnie opuścić towarzysza. W dobie komputeryzacji coraz większą popularnością cieszą się spotkania na czacie, czyli tzw. randki on-line.
Mówi się, że pierwsza randka nie powinna trwać dłużej niż 3 godziny. To są jednak jakieś pseudo-rady, bowiem nie ma reguły co do długości spotkań. Spotkanie może zakończyć się już po 20 minutach, może nie dojść do niego w ogóle albo partnerzy mogą sobie tak przypaść do gustu i „zatopić się” we wspólnej rozmowie, że randka przeciągnie się nawet do kilku godzin.
Nie zaleca się jednak seksu na pierwszej randce – być może będzie to płomienne i niezapomniane przeżycie, ale nie rokuje zbyt dobrze na dalsze spotkania. Szybka zgoda na seks może być mylnie zinterpretowana przez partnera i istnieje ryzyko, że relacja - zamiast zaprocentować na przyszłość, przeistoczy się tylko w niezobowiązujący romans „na chwilę”.
Szereg poradników zwraca też uwagę na mowę ciała i komunikację niewerbalną. Szczególnie na subtelne gesty i mimikę twarzy są wyczulone kobiety.
Inni „specjaliści od randek” podpowiadają, na jakie tematy rozmawiać, by nie zniechęcić do siebie partnera na pierwszym spotkaniu. Jeszcze inni proponują przejść kurs uwodzenia, doradzają w kwestii wyboru trunku na randkę albo rozpisują się nad interpretacją znaczenia kwiatów wręczanych kobiecie na pierwszym spotkaniu.
Czego by nie napisać na temat randek, jest to czas, który służy poszukiwaniom partnera i z którym wiąże się radość oraz szczęście. Nie warto desperacko rzucać się w wir spotkań, krzywdząc przy tym innych ludzi. Najlepiej nie udawać kogoś, kim się nie jest, nie zakładać masek i uwierzyć w swoje siły.
2. Związek formalny czy nieformalny?
Kiedy znajdzie się już partnera na całe życie i jest się przekonanym o dozgonnej miłości, młodzi często decydują się na wspólne mieszkanie przed ślubem. W XXI wieku coraz większą popularnością cieszą się związki nieformalne, czyli takie, które kolokwialnie określa się jako „życie na kocią łapę”.
Mieszkanie razem bez ślubu nie dziwi ani nie szokuje tak bardzo jak dawniej. Opinia społeczna daje wręcz przyzwolenie na zamieszkiwanie narzeczonych pod jednym dachem, bo przecież „trzeba się sprawdzić przed ślubem”. W obliczu takiej rzeczywistości młodzi coraz chętniej korzystają z danego im przywileju, mieszkając razem i odraczając w czasie decyzję o legalizacji związku.
Z badań przeprowadzonych przez amerykańskich psychologów: Galenę Rhoades, Scotta Stanleya i Howarda Markmana wynika, że pary, które zdecydowały się zamieszkać ze sobą dopiero po ślubie albo przynajmniej odroczyły decyzję o wspólnym mieszkaniu do okresu narzeczeństwa mają większe szanse na szczęśliwe małżeństwo niż związki, które niemalże od początku znajomości mieszkały ze sobą razem.
Badania sugerują, że pary, które po czasie wspólnego mieszkania decydują się na legalizację związku, częściej borykają się z doświadczeniem rozwodu.
Z czego to wynika? Przede wszystkim z kiepskiej motywacji do zawarcia związku małżeńskiego. Decyzja o ślubie takich par nie jest podyktowana chęcią bycia razem, bo oni i tak, według swojej i społecznej percepcji, są razem. Na ślub decydują się ze względu na presję rodziny, wygodę albo z powodu „przyzwyczajenia się do partnera”, a wiadomo, że rutyna nie jest sprzymierzeńcem żadnego związku. Kiedy pojawiają się problemy, trudno młodym wziąć za siebie odpowiedzialność, bo dotychczasowe życie bez zobowiązań dawało możliwość ucieczki przed kłopotami.
Zwolennicy mieszkania razem przed ślubem twierdzą zgodnym chórem, że pary mogą wówczas „przetestować swoje wspólne życie” i szybciej zaadaptować się do nowej rzeczywistości po wypowiedzeniu sakramentalnego „tak”. Uważają, że właśnie wspólne pomieszkiwanie pod jednym dachem daje duże gwarancje uniknięcia rozwodu w przyszłości.
Na pewno nie można generalizować, które pary są bardziej szczęśliwe – czy te, które mieszkały ze sobą przed ślubem, czy te, które zamieszkały ze sobą dopiero po ślubie. Decyzja o wspólnym mieszkaniu narzeczonych jest ich indywidualnym wyborem i trzeba go uszanować.
Dlaczego młode osoby decydują się na wspólne mieszkanie przed ślubem? Nie tylko ze względu na chęć „wypróbowania partnera”, ale także ze względu na pragnienie spędzania większej ilości czasu z ukochaną osobą, ze względu na większą wygodę prowadzenia wspólnego domu oraz z powodów ekonomicznych.
Mieszkając razem, po prostu łatwiej jest się utrzymać. Inni zwlekają z decyzją o wspólnym mieszkaniu z narzeczonym twierdząc, że mieszkanie z rodzicami jest bardziej opłacalne i daje możliwość zaoszczędzenia zarobionych pieniędzy na przyszłe samodzielne życie z małżonkiem. Inny powód, dla którego młodzi ludzie nie chcą mieszkać razem, to także ich osobiste przekonania, system wartości i poglądy religijne.
3. Seks przed ślubem
Wspólne mieszkanie przed ślubem bardzo mocno wiąże się z kwestią seksu przed ślubem. Mieszkanie razem sprzyja intymności i duży odsetek młodych decyduje się na wspólne lokum tylko i wyłącznie ze względu na możliwość odbycia częstych kontaktów seksualnych. Sfera intymna jest niewątpliwie bardzo ważną sferą w każdym związku, ale nie jedyną. Młodzi ludzie coraz częściej mylą miłość z pożądaniem, fascynacją i seksem.
Wszechobecny erotyzm, półnagie kobiety w spotach reklamowych, pornografia i rozwiązłość seksualna sprzyjają szybkim decyzjom młodych o rozpoczęciu współżycia przed zawarciem związku małżeńskiego.
W dobie XXI wieku abstynencja seksualna w okresie narzeczeństwa uchodzi za przeżytek i stanowi przykład jakiegoś niezrozumiałego archaizmu. Chęć zachowania czystości dla małżonka jest dzisiaj niepopularna, a nawet ośmieszana. Swoboda seksualna posunęła się do tego stopnia, że trudno dostrzec już granicę między tym, co „wyzwolone” a tym, co „wyuzdane”.
Kobiety i mężczyźni doby XXI wieku dali sobie wmówić, że nie da się wytrzymać bez seksu przed ślubem, a wstrzemięźliwość seksualna jest niemodna i nie na czasie. Takie przekonania sprzyjają rozwojowi pornografii i różnym patologiom seksualnym.
Nie wolno ignorować potrzeb seksualnych, bo seks obok głodu czy pragnienia to podstawowa potrzeba biologiczna, ale nie można także stawiać własnej przyjemności i satysfakcji seksualnej na pierwszym miejscu, kosztem drugiego człowieka. By przemysł seksualny mógł rozwijać się bez przeszkód, w mediach kreuje się obraz, że seks to wyłącznie przyjemność, tymczasem edukacja seksualna w szkołach kuleje.
Młode osoby ulegają złudzeniu, że kontakty intymne służą jedynie zaspokojeniu cielesnemu. Seks odarto ze sfery duchowej. Niejednokrotnie przemilcza się fakt, że pornografia wiąże się z wyniszczeniem organizmu, że płatny seks to często także różnego rodzaju używki, narkotyki, że kobiety „lekkich obyczajów” cierpią na poważne choroby weneryczne, a nawet nowotwory narządów rodnych i że wyglądają o wiele starzej niż ich rówieśnice.
Mimo wszechobecności seksu, ciągle notuje się przypadki „niechcianych ciąż”, bo młodzież wierzy w mity, że podczas „pierwszego razu” nie może dojść do zapłodnienia.
Podobnie jak decyzja o wspólnym mieszkaniu młodej pary przed ślubem, tak decyzja o współżyciu seksualnym jest ich indywidualnym wyborem. Seks to bardzo ważne spoiwo w związku, jednak warto pamiętać także o potrzebach psychicznych, szacunku i wzajemnym zrozumieniu, a podczas decydowania się na seks uwzględnić wszystkie „za” i „przeciw”, mając na uwadze dobro partnera.
4. Okres narzeczeństwa
Okres narzeczeństwa to nie tylko obawy dotyczące sfery seksualnej czy tego, jak będzie się mieszkać pod jednym dachem. Związki narzeczeńskie borykają się także z wątpliwościami przed ślubem. Strach przed powiedzeniem sakramentalnego „tak” dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn - i może wynikać z różnych przyczyn, np.:
- lęku przed małżeństwem (gamofobii),
- trudności w podejmowaniu decyzji,
- obaw przed konsekwencjami własnego wyboru,
- strachu przed zdradą lub byciem skrzywdzonym,
- niedojrzałości emocjonalnej,
- traumy spowodowanej rozwodem rodziców,
- przykrości z poprzednich nieudanych związków,
- lęku przed nowymi obowiązkami i nową rolą życiową,
- obaw o jakość relacji z teściami,
- spostrzegania partnera jako zagrażającego własnej niezależności i autonomii.
Już sam ślub i organizacja wesela stają się wystarczającym źródłem ogromnego stresu oraz pierwszym poważnym „sprawdzianem dla młodej pary”. W ferworze przygotowań do ceremonii, wyborze sukni, wypisywania zaproszeń, dekoracji sali i presji ze strony rodziny, pojawiają się niejednokrotnie obawy i pierwsze kłótnie przed ślubem.
Kolejny problem to kwestia: „Gdzie mieszkać po ślubie – z teściami (rodzicami) czy na własny rachunek?”. Nikt nie da gwarancji na szczęście. Nie da się przewidzieć scenariusza na przyszłe lata życia. Małżeństwo to ryzyko, jak każda inna decyzja w życiu. Kiedy lęk przed ślubem rośnie, warto porozmawiać z partnerem, powiedzieć o własnych wątpliwościach. Warto zmobilizować się do pracy nad związkiem niż snuć tylko marzenia o idealnym życiu, drżąc z obawy, że coś się nie uda.