Seksoholik czy zwykły drań?
Do fizycznej zdrady przyznaje się niemal 30 proc. Polaków. Nie zawsze musi ona wynikać z zaniedbania partnera przez którąś ze stron. Zdarza się, że dana osoba, chociaż oficjalnie jest w związku, po prostu nie potrafi dochować wierności z powodu uzależnienia od seksu.
Anna Kołodziejczyk, WP abcZdrowie: Czym jest seksoholizm?
Edyta Kołodziej-Szmid, seksuolog i psychoterapeuta: Seksoholizm to nadmierny popęd seksualny – satyriasis w przypadku mężczyzn, nimfomania u kobiet. Zaburzenie funkcjonuje także pod nazwą erotomanii, hiperlibidemii czy don juanizmu.
To nieumiejętność powstrzymania się od seksu. Brak zaangażowania uczuciowego w relacjach, kompulsyjne korzystanie z pornografii, poczucie winy i stłumiona złość – to dość znane objawy uzależnienia od seksu, które w naszym kraju dotyka już ok. 2 mln osób. Co piąta z nich to kobieta.
Seksoholizm nie ogranicza się zatem wyłącznie do niepohamowanego pragnienia kontaktu cielesnego?
Erotomania może przyjmować różne formy. Z jednej strony są to rzeczywiście zachowania interpersonalne, także z przypadkowymi osobami. Zaliczają się tu jednak zachowania autoerotyczne, fantazje, myśli erotyczne, kompulsywna, a więc przymusowa masturbacja, uzależnienie od pornografii, od sekstelefonów, cyberseksu.
Tego typu zachowania nie należą do rzadkości także w przypadku osób, które trudno uznać za chore. Jak w takim razie odróżnić seksoholika od osoby, która po prostu przepada za seksem?
Kryterium jest w tym przypadku nie tyle częstotliwość realizacji popędu, ile poziom trudności w różnych dziedzinach życia w związku z rozwojem choroby, niewydolności społecznej, interpersonalnej itp.
Są ludzie, którzy codziennie uprawiają seks i nie są seksoholikami. Bo są to ludzie zdrowi. Człowiek, który jest chory działa w sposób przymusowy. Nawet gdy nie ma potrzeby seksu, musi się aktywności seksualnej oddawać.
U seksoholików obserwujemy też postępującą dezintegrację popędu seksualnego i osobowości. Popęd przymusza do pewnych zachowań, zaczyna rządzić życiem osoby dotkniętej tym zaburzeniem, wymyka się spod kontroli.
Chory nie jest w stanie zmienić zachowania pomimo tego, że obserwuje coraz bardziej negatywne konsekwencje swych przyzwyczajeń, np. rozpad rodziny, zaniedbania w pracy, rosnącą alienację psychiczną lub społeczną.
Skąd to się bierze? Czy możemy wskazać konkretne przyczyny tego zaburzenia?
Seksoholizm może mieć podłoże nerwicowe, chociaż zdarza się, że odpowiadają za niego zmiany organiczne w mózgu. Genezą seksoholizmu bywa także nie w pełni dojrzała, a czasem nawet zaburzona osobowość, czego przyczynę znajdziemy w dzieciństwie. Sednem problemu bywają dysfunkcyjne relacje z rodzicami, które rzutują potem na dorosłe życie.
Takie dzieciństwo często prowadzi do poczucia osamotnienia, lęku, niskiego poczucia własnej wartości, nieufności wobec innych oraz nieumiejętności wchodzenia w głębokie związki interpersonalne, które są bardzo istotnym czynnikiem ryzyka rozwoju seksoholizmu w dorosłości.
Wiele osób przyczyn seksoholizmu dopatruje się głównie w zdeformowanym sposobie patrzenia na kontakty fizyczne osoby chorej, wynikającym np. z różnego typu nadużyć, które w przeszłości były wobec niej stosowane.
I słusznie. Badacze amerykańscy odkryli, że istnieje bardzo poważny związek między przemocą doznaną w dzieciństwie a seksoholizmem u dorosłego człowieka. Sami uzależnieni przyznali, że aż 83 proc. z nich było seksualnie molestowanych w dzieciństwie, aż 97 proc. było ofiarami psychicznego znęcania się, natomiast 71 proc. doznawało fizycznej przemocy.
Dorastali w rodzinach, w których rozkwitały przeróżne nałogi. Większość seksoholików zmaga się również z innymi uzależnieniami, lecz ten uważa za najtrudniejszy do powstrzymania.
Mimo takich traumatycznych doświadczeń, seksoholicy często decydują się na związek, starając się oczywiście trzymać w tajemnicy swoje uzależnienie. Pojawia się zatem pytanie – czy są w stanie kochać jedną osobę?
Osoby niekontrolujące własnych zachowań seksualnych mogą być trudnymi partnerami z wielu powodów – nie mają stabilnego poczucia własnej wartości, boją się prawdziwej bliskości i intymności. Jeżeli dołożymy do tego rozliczne zdrady, kłamstwa, wybieranie pornografii zamiast czasu spędzonego razem – możemy sobie wyobrazić cierpienie partnera/partnerki. Opisane trudności są dla wielu związków druzgocące i poważnie naruszają zaufanie.
Istotą bliskiej relacji jest więź łącząca partnerów. Seksoholik ma ogromne trudności w doświadczaniu i przeżywaniu tej więzi. Niszczy nawet najmniejsze jej zalążki. Wielość partnerów/partnerek i powierzchowne podejście do seksu utrudnia budowanie więzi, bo w tym przypadku nie ma mowy o miłości.
Z partnerem jest się głównie dla seksu, a właściwie często wyłącznie dla odreagowania napięcia seksualnego i chwilowej ulgi, która potem nastaje.
Czyli nawet partner, który uważany jest za stałego nie może czuć się w żaden sposób "wyróżniony"?
Seksoholik koncentruje się na krótkiej przyjemności, chce – zupełnie jak dziecko – natychmiastowego zaspokojenia, poprzestaje na powierzchownym podejściu do partnera i seksu, co jest istotą jego lęku przed więzią i bliskością.
Kiedy w jego życiu nie ma seksu, czuje się pusty, choć w głębi duszy często tęskni za miłością, a jego zachowanie nie daje mu szczęścia, lecz – przeciwnie – rozpacz, ból, depresję, wstyd, poczucie winy i inne trudne uczucia.
Co powinna zrobić osoba, która dowie się, że tworzy związek z seksoholikiem?
Jeżeli sposób realizowania czy zaspokajania potrzeb seksualnych zaczyna budzić niepokój lub jeżeli osoby bliskie i życzliwe sygnalizują taki problem, należy zdecydować się na wizytę u certyfikowanego specjalisty terapii uzależnień, u lekarza seksuologa z przygotowaniem psychologicznym lub u psychologa-seksuologa.
Pomoc partnerowi powinna polegać na stanowczym oczekiwaniu, że podejmie on specjalistyczne leczenie. Szanse na poprawę funkcjonowania w relacji i przetrwanie związku istnieją, ale sprawa nie jest prosta i wymaga często wielomiesięcznego leczenia. Co gorsze nawet po wielu latach stabilnej zmiany mogą pojawiać się nawroty choroby.
Na czym dokładnie polega taka terapia?
Terapia daje przede wszystkim wiedzę o sobie samym, ale jest też narzędziem ograniczania, stopniowego eliminowania i zmieniania tego, co niszczy życie oraz lokowania w to miejsce czegoś nowego, twórczego, budującego.
Jej celem jest nauczenie osoby uzależnionej, jak konstruktywnie radzić sobie ze swoimi zachowaniami i leżącymi u ich podstaw emocjami.
Leczenie polega też na uczeniu się nawiązywania relacji z ludźmi, tworzenia intymnego związku oraz na nauce wyrażania i zaspokajania swojego popędu seksualnego w sposób zdrowy tzn. niedestrukcyjny.
Nie jest to łatwa praca, trzeba bowiem wiedzieć, że seksoholik, jako osoba mająca problem ze stworzeniem więzi, może też mieć problem z tym, by stworzyć więź z osobą terapeuty. A taka więź ma fundamentalne znaczenie w trakcie leczenia.
Ale i tak zachęcam tych, którzy stracili kontrolę nad nałogiem do podjęcia pracy nad sobą i ratowania się. Wielu osobom udaje się wyjść na prostą.
A co dzieje się po zakończeniu leczenia? Chorzy wracają przecież do swojego środowiska, gdzie wystawieni są na te same pokusy.
Po zakończeniu stacjonarnego lub ambulatoryjnego, podstawowego programu psychoterapii leczenia uzależnienia należy zadbać o utrwalenie rozpoczętych zmian, kontynuując terapię w poradni lub poprzez realizowanie Programu 12 Kroków w ramach Wspólnoty Anonimowych Seksoholików.
Program Wspólnoty SA mówi, że problem ma naturę fizyczną, emocjonalną i duchową. A punktem wyjścia do "wychodzenia” z obsesji nie jest sama walka z nią, a przyznanie się i uznanie całkowitej bezsilności wobec patologicznej żądzy i tego, że nałóg nas pokonał. Anonimowi Seksoholicy naprawdę zdrowieją, o ile uczciwie angażują się w program.
Trzeba pamiętać, że gdy chory zacznie wracać do zdrowia, może mieć takie objawy odstawienia jak alkoholik: zaburzenia koncentracji, nadwrażliwość, huśtawka nastrojów, agresja, depresja.
A później wciąż trzeba się pilnować. Zakaz posiadania stałego łącza internetowego, smartfona itp. początkowo jest niezbędny aby utrzymać efekty wstępnegoleczenia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl