14 minut w sobotę. Tak dziś wygląda seks Polaków
Żyjemy w czasach przesiąkniętych seksualnością. Nikogo już nie dziwią filmy erotyczne puszczane w TV, niewielu rusza widok roznegliżowanych kobiet na billboardach reklamowych. Tymczasem, jak pokazują badania, pokolenie młodych dorosłych uprawia mniej seksu, niż ich rodzice czy dziadkowie w ich wieku. Dlaczego?
1. Seks jest wszędzie, ale nie w naszym domu
Nasz seks daleki jest od tego, jakie mamy o nim wyobrażenie. Jak pokazuje raport “Seksualność Polaków” przygotowany przez prof. dr. hab. Zbigniewa Izdebskiego we współpracy z Polpharmą - kochamy się coraz rzadziej i coraz krócej, a największą przeszkodą w czerpaniu radości z seksu jest stres. Seks uprawia 76 proc. dorosłych Polaków - o 10 proc. mniej niż było to 10 lat temu i trwa on średnio 14 minut (jeszcze kilka lat temu było to 18 min).
Badacze winią za ten fakt hiperseksualność, która wywołuje w nas lęk przed intymnością. Zwłaszcza dotyczy to millenialsów, czyli osób urodzonych w latach 80. i 90. Wmawia się nam, że kobiety powinny mieć zawsze ochotę na seks, a mężczyźni ponowną erekcję po kilku chwilach od stosunku. Z drugiej strony młodzi dorośli nie wiedzą, jak budować trwałe relacje partnerskie, a to stanowi klucz do udanego współżycia.
Jak wygląda współcześnie seks Polaków? Rozmawiam o tym z Joanną Niedzielą - psychologiem, seksuologiem i autorką strony www.seksuologbeztabu.pl.
Kornelia Ramusiewicz, WP abcZdrowie: Mówi się, że seks to zdrowie. Dlaczego jest tak ważny w życiu?
Joanna Niedziela, seksuolog: Angażowanie się w satysfakcjonującą aktywność seksualną niesie ze sobą wiele korzyści. Seks między innymi wspomaga funkcjonowanie układu odpornościowego, pomaga w walce z bezsennością i bólem, poprawia ukrwienie skóry, poprawia kondycję. Ponadto pozwala rozładować napięcia, poprawia samopoczucie, a także obniża poziom stresu. Ma także korzystny wpływ na relację partnerską - zbliża nas do siebie.
Seks potrafi przecież dawać prawdziwą frajdę, przyjemność i spełnienie, dlatego dla wielu osób jest niezwykle ważny. Co więcej, spełnienie w sypialni wpływa także pozytywnie na inne sfery naszego życia.
Millenialsi uprawiają mniej seksu niż pokolenie ich rodziców czy dziadków. Nie mają czasu i siły? A może kiedyś to wszystko wydawało się bardziej zakazane, niedostępne, a dziś, gdy seks jest wszechobecny, już nas to nie rusza i nie dążymy do zbliżenia tak szybko i często jak wcześniejsze pokolenia? Czy też obserwuje pani pewne przesycenie seksem? A może nasze zamknięcie wynika z innych pobudek?
Rzeczywiście, z badań nad seksualnością Polaków wynika, że młodzi ludzie uprawiają mniej seksu niż starsze pokolenia. Wydaje mi się, że jest to spowodowane przede wszystkim stylem życia młodych osób, które dużo pracują, mało odpoczywają, mało śpią i są narażone na stres (np. związany z kredytem, szukaniem pracy, niskimi zarobkami).
Przemęczenie i stres to czynniki, które mają bardzo silny wpływ na nasze libido. W takiej sytuacji jedynym sposobem na jego podwyższenie jest zmiana trybu życia, zaopiekowanie się sobą, zarówno w wymiarze psychicznym, jak i fizycznym.
Z jednej strony seks jest wszędzie, a z drugiej edukacja seksualna w Polsce nadal nie jest na zadowalającym poziomie. Czy zgodzi się pani, że to niebezpieczne, że nie przygotowujemy naszych dzieci na seks? My dorośli nie umiemy o tym rozmawiać, co sprawia, że dzieci szukają informacji na własną rękę.
Oczywiście, jest to szalenie nieodpowiedzialne! Obecnie realizowana w szkołach podstawa programowa budzi wiele zastrzeżeń - skupia się głównie na pojęciu rodziny i jest nacechowana ideologicznie, a przekazywane informacje często są niezgodne z wiedzą medyczną lub wręcz niebezpieczne.
Młodzi ludzie nie znajdując odpowiedzi na swoje pytania, sięgają do filmów pornograficznych, czy szukają informacji na forach internetowych. W ten sposób zyskują zniekształcony obraz dotyczący seksu, bo seks przedstawiony na filmach porno niewiele ma wspólnego z rzeczywistością.
Brak rzetelnej edukacji skutkuje wzrostem zakażeń HIV i chorobami przenoszonymi drogą płciową, obniżeniem wieku inicjacji seksualnej, decyzją zaangażowania się w aktywność seksualną, mimo że nie ma się na nią ochoty (np. jako dowód miłości), wzrostem przemocy seksualnej itd.
Z jednej strony cieszę się, że powstają tak świetnie inicjatywy jak #sexedpl Anji Rubik, z drugiej - jest to przykre i przerażające, że szkoła i rodzice nie zapewniają dzieciom odpowiedniego poziomu edukacji seksualnej. Jednakże braki w edukacji zauważam także u osób dorosłych, które się do mnie zgłaszają.
Sfera seksualna dla wielu z nas związana jest ze wstydem, co jest jednym z czynników, przez który Polacy nie sięgają po pomoc specjalisty, gdy borykają się z jakimś problemem czy trudnością. Wstyd powoduje też, że o seksie nie potrafimy rozmawiać, a więc komunikować swoich potrzeb i pragnień, ale i obaw. Wiele kobiet nie potrafi odmawiać seksu, ani porozmawiać o optymalnej dla siebie częstości stosunków, co skutkuje zmuszaniem się do niego. Niby sięgamy coraz chętniej po gadżety erotyczne, jednak bardziej z nadzieją, że poprawią one w cudowny sposób nasze życie intymne.
Nie umiemy cieszyć się z seksu.
Dokładnie, nie dbamy o jego jakość, nie doskonalimy sztuki miłosnej, a akt seksualny sprowadza się najczęściej do samej penetracji. Eksperymentowanie z kolei nierzadko kojarzy się z dewiacją, a komunikowanie swoich fantazji spotyka się z negatywnymi reakcjami i brakiem zrozumienia.
Wspomniała pani, że Polacy nie umieją rozmawiać o seksie. Pewnie w gabinecie seksuologa łatwiej im się otworzyć, ale czy obserwuje pani, że w związku rzadko poruszamy ten temat?
Polacy mają problem nie tylko z rozmawianiem o seksie, ale też komunikowaniem swoich potrzeb, uczuć, myśli dotyczących innych sfer swojej relacji. A przecież to właśnie komunikacja jest kluczem do szczęśliwego związku, w którym nie ma miejsca na domysły i niedomówienia. Jak najbardziej zgadzam się, że rozmowom o seksie towarzyszy wstyd, obawy przed tym, jak zostaniemy odebrani.
Wstydzimy się powiedzieć partnerowi o swoich fantazjach, albo nie mówimy o tym, co nam przeszkadza? Grzeczny seks pod kołdrą i nie wracamy do tematu?
Coś w tym jest. Zostałam ostatnio poproszona o radę, co zrobić w przypadku, kiedy przeszkadza nam delikatny dotyk podczas seksu, gdyż wywołuje łaskotki - jak sobie z tym poradzić? Takie pytania pokazują, że rozmowa z partnerem nie jest tym, co jako pierwsze przychodzi nam do głowy - a przecież to właśnie ona jest tutaj rozwiązaniem. Nie potrafimy jednak mówić, co sprawia nam radość, a czego w seksie nie chcemy.
Wspieranie mądrego dialogu o seksie w związku jest celem gry Jupitajnia SEKS, do współtworzenia której zostałam zaproszona przez Agatę Pierzchałę (autorkę i pomysłodawczyni gry Jupitajnia Couple). Gra opiera się na odpowiadaniu na pytania z kart oraz na aktywnym słuchaniu. Poprzez zabawę pozwala poruszyć ważne tematy, na które wcześniej mogło nie być przestrzeni. Często jest dobrym punktem wyjścia do tego, aby w ogóle taką rozmowę zacząć.
Badania podają, że najczęściej kochamy się w soboty między 21. a 24. Czy obserwuje pani, że często między partnerami nie ma żaru, spontaniczności, tylko kochają się, bo tak wypada dla podtrzymania relacji?
Wiele par zwiększa częstość stosunków, mając nadzieję na poprawę życia intymnego, a nie zdając sobie sprawy z tego, że ilość niekoniecznie idzie w parze z jakością. A to właśnie jakość jest tym, co w dużo większym stopniu odpowiada za satysfakcję seksualną. Nie ma nic złego w tym, że seks uprawiamy raz w tygodniu, jeśli daje on nam radość.
Nie dziwi mnie też to, że wspomnianym dniem jest sobota. Weekend jest tym czasem, kiedy seks ma większą szansę się wydarzyć, gdyż na chwilę znikają obowiązki związane z pracą, jesteśmy trochę bardziej wypoczęci i wyspani.
Czyli częściej (z czego może nawet nie zdajemy sobie sprawy) seks jest zaplanowany. Daleko Polakom do spontaniczności?
Wiele osób uważa, że seks powinien być spontaniczny. Na początku o tę spontaniczność nie jest trudno. Jednak z biegiem czasu natłok obowiązków i rutyna mogą sprawić, że trudno jest rozpalić płomień namiętności w łóżku - co jest naturalne, taka jest dynamika naszych relacji. W takich sytuacjach stworzenie przestrzeni na seks, a więc zaplanowanie go, jest jedynym rozwiązaniem, aby współżycie było regularne.
Z jakimi problemami Polaków spotyka się pani w swoim gabinecie?
“Nie mam ochoty na seks”, “seks mógłby dla mnie nie istnieć”, “jak mogę zwiększyć swoje libido?” - to zdania, które najczęściej słyszę od kobiet. W przypadku mężczyzn zgłaszanym problemem są najczęściej zaburzenia erekcji oraz przedwczesny wytrysk.
Zdarzają się przypadki, szczególnie dotyczy to pochwicy (polegającej na mimowolnym skurczu mięśni u wejścia do pochwy, który utrudnia lub uniemożliwia penetrację), że dana osoba zgłasza się po pomoc po wielu latach - nawet po 10! Najczęstszymi powodami braku kontaktu ze specjalistą są wstyd, brak wiary w wyleczenie, bagatelizowanie problemu czy zaprzeczanie jego istnieniu.
Zwróciłam uwagę na to, że kiedyś w reklamach środków na erekcję występowali głównie starsi panowie. Teraz pojawiają się tam młodzi mężczyźni, jakby chciano nam powiedzieć “co z tego, że masz 30 lat, ciebie też może dotyczyć ten problem”.
Tak jak już mówiłam wcześniej, młodzi ludzie prowadzą bardzo intensywny tryb życia, w którym jest mało przestrzeni na sen i odpoczynek. Mam wrażenie, że dla wielu osób wyznacznikiem samooceny stała się produktywność. Pracują więc coraz więcej, trenują, imprezują, mało śpią. Przy takim stylu życia wystąpienie problemów w sferze seksualnej, a w tym problemów z erekcją, jest tak naprawdę kwestią czasu. I wtedy pojawia się panika, bo niemoc seksualna uderza w samoocenę.
Pierwszą myślą jest więc sięgnięcie po leki, aby szybko pozbyć się problemu, zamiast wprowadzić jakiekolwiek zmiany, które wymagają czasu. Współczesny świat jest bowiem nastawiony na szybkie efekty osiągane przy jak najmniejszym wysiłku. Rynek farmaceutyczny to wykorzystuje, tworząc kampanie reklamowe skierowane do odpowiedniej grupy potencjalnych klientów. Co do samych zaburzeń erekcji - nie wstydźmy się i nie bagatelizujmy ich. Mogą być one bowiem zapowiedzią poważniejszego problemu natury zdrowotnej, a w tym chorób serca.
Czy podejście kobiet do seksu jest inne, niż podejście mężczyzn? My szukamy przede wszystkim bliskości, a faceci rozładowania? Czy to stereotypy?
Każdy z nas jest inny i angażuje się w aktywność seksualną z odmiennych powodów. Jest w tym jednak sporo prawdy, że motywacja kobiet do podejmowania aktywności seksualnej dotyczy wielu pozasekualnych obszarów. Możemy tutaj wymienić między innymi potrzebę akceptacji, miłości, przywiązania, emocjonalnej bliskości czy intymności.
U kobiet zaangażowanie w aktywność seksualną wynika więc w większym stopniu z innych potrzeb niż z poszukiwaniem przyjemności związanej z rozładowaniem napięcia seksualnego. Aczkolwiek zdarza się, że kobiety odczuwają spontaniczne pożądanie seksualne, które jest charakterystyczne dla mężczyzn. Mężczyźni nie szukają jednak w seksie jedynie rozładowania - często bywa on chociażby formą realizacji potrzeby bliskości.
Na koniec muszę zapytać o orgazm. Czy jest on niezbędny, aby czuć satysfakcję z seksu? Czy kobiety udają, że go mają, by sprawdzić przyjemność partnerowi, a ten frustruje się, jeśli nie jest w stanie go osiągnąć?
Kobieca satysfakcja seksualna nie jest równoznaczna z orgazmem, ponieważ stosunek często zaspokaja u kobiet inne potrzeby (np. potrzebę bliskości). Problem tkwi jednak w tym, że wielu mężczyzn stawia sobie za cel doprowadzenie partnerki do orgazmu. Kobiety z kolei chcą go za wszelką cenę osiągnąć, aby partnera zadowolić. Taka sytuacja sprawia, że im bardziej kobieta chce doświadczyć orgazmu, tym bardziej się od niego oddala. Często skutkuje to jego udawaniem, co z kolei może prowadzić do frustracji, obniżenia ochoty na seks, poczucia winy itd.
Warto więc pamiętać, że współżycie dla wielu kobiet może być źródłem przyjemności i satysfakcji, mimo że nie jest zakończone orgazmem. Poprzez odrzucenie konieczności jego doświadczenia, kobieta ma szansę zatracić się podczas stosunku i - paradoksalnie - otworzyć na rozkosz i dotrzeć na szczyt.