Syndrom pustego gniazda
„Jestem stara. Właściwie nie mam już dla kogo żyć. Wypełniłem już wszystkie moje zadania. Mój synek jest dorosły. Moja córeczka stała się kobietą” – takie myśli krążą w głowach wielu rodziców, którzy wypuszczają dzieci spod swoich skrzydeł. Czują się niepotrzebni, nie mogą znieść ciszy w domu, nie wiedzą, co zrobić z czasem. Jak można pokonać syndrom pustego gniazda? Czy puste gniazdo niesie ze sobą tylko negatywne emocje i przeżycia? Jak sobie radzić z tęsknotą za dorosłymi dziećmi?
1. Objawy syndromu pustego gniazda
Czas, kiedy rodzice borykają się z różnymi emocjami, związanymi z opuszczeniem domu przez ich dzieci, nazywa się syndromem pustego gniazda. W szczególnie trudnej sytuacji znajdują się matki, które dla swoich pociech zrezygnowały z pracy zawodowej. Zdarza się, że takie sytuacje prowadzą nawet do depresji samotnych rodziców. Obecnie dzieci opuszczają dom, gdy rodzice mają przed sobą jeszcze prawie dwudziestoletni okres aktywności zawodowej. Czasami jednak rodzice chcą na siłę odroczyć moment odejścia własnych pociech z domu, robiąc im tym większą krzywdę. Syndrom opuszczonego gniazda może nasilić się też u ojców, szczególnie tych, którzy czynią sobie wyrzuty, że nie spędzili więcej czasu z dziećmi, gdy te były jeszcze małe.
Rano kanapki, po południu obiad, wieczorem kolacja, czekanie do późnej nocy na powrót dziecka, wywiadówki w szkole – to wszystko się kończy. Rodzice mogą odetchnąć. Tyle lat marzyli, żeby chociaż trochę odpocząć. I w końcu przychodzi ten szczęśliwy moment. Szczęśliwy? Niestety, owa wolność i swoboda przemieniają się w ogromną tęsknotę. Syndrom pustego gniazda objawia się:
- wewnętrzną pustką,
- lękiem,
- smutkiem,
- samotnością,
- zagubieniem.
Rodzice nie mogą poradzić sobie z ciszą w domu, nie potrafią dobrze spożytkować czasu. Trudno im się odnaleźć, bo przecież całe ich życie było skoncentrowane wokół małej córeczki i wspaniałego synka. Jednak proces starzenia się jest naturalny, więc warto znaleźć sposób na przyjęcie go z uśmiechem.
2. Jak przezwyciężyć syndrom pustego gniazda?
Po opuszczeniu domu przez dzieci, rodzice radzą sobie różnie. Jedni za wszelką cenę chcą utrzymać pępowinę, wydzwaniając co 15 minut i odwiedzając pociechę ku niezadowoleniu innych mieszkańców akademika. Inni pozwalają im żyć własnym życiem i w końcu koncentrują się na sobie.
Świetnym lekarstwem na syndrom pustego gniazda jest zajęcie się sprawami, które kiedyś sprawiały wiele radości i przyjemności. Panie mogą znów zacząć tańczyć, panowie chodzić na ryby. Warto przypomnieć sobie zajęcia z młodości i spróbować ich ponownie. Nieważne, czy to będzie oglądanie starych filmów, czy podróżowanie i odkrywanie starych miast – ważne, by dawało satysfakcję.
Płomienny romans – czy to jeszcze możliwe? Moment, kiedy dzieci wyfruwają z gniazda, to świetny czas, by rodzice mogli przyjrzeć się sobie nawzajem na nowo. Kim dla siebie jesteśmy, w jakiej kondycji jest związek, jaki jest sens tego wszystkiego? Przez te wszystkie lata żyli głównie dla dziecka, teraz mogą przywrócić to wszystko, co w związku z tym utracili - zafascynowanie sobą, zadziwienie sobą, pożądanie, motyle w brzuchu na myśl o spotkaniu.
Syndrom pustego gniazda może zakończyć się powtórnym zakochaniem się w sobie rodziców, gorącym uczuciem i płomiennym, szalonym seksem. Oczywiście opiekuńcza mama-kwoka i odpowiedzialny tata-orzeł muszą tego chcieć. Mądrzy rodzice zaczną żyć dla siebie, bo wiedzą, że dziecko będzie szczęśliwe, wiedząc, że w domu czekają na nie szczęśliwi i kochający się staruszkowie.