Zdradzam męża, bo nie zaspokaja mnie seksualnie
Podobno seks nie jest najważniejszym elementem związku, są rzeczy znacznie ważniejsze. Jednak co zrobić, kiedy potrzeby seksualne nie są zaspokajane przez partnera? Czy może to być usprawiedliwieniem zdrady? Oto historia Kischizo.
1. Szczęśliwe początki
Witajcie, chciałabym się podzielić z wami moją historią. Mam 24 lata jestem szczęśliwą mamą 2-letniego chłopca, mój mąż ma 27 lat. Jesteśmy po ślubie od ponad 2 lat. Znamy się kilkanaście lat.
Przed zajściem w ciąże byliśmy ze sobą jakieś 4 miesiące. Wtedy wiadomo, jak to na początku było świetnie kochaliśmy się codziennie albo nawet kilka razy dziennie nawet teraz jak o tym pisze to się uśmiecham.Po urodzeniu jeszcze nie było tak źle, chyba nie odczekaliśmy nawet tego okresu połogu. Dla mnie seks był za rzadko, ale nie aż tak, żebym robiła z tego jakiś problem. 3 miesiące po porodzie wzięliśmy ślub i się zaczęło...
2. Kłopoty w związku
Jak na kobietę mam duże potrzeby seksualne, jestem uzależniona od masturbacji i oglądania porno, mój mąż o tym wiedział, prosił mnie, żebym ograniczyła to do minimum. Starałam się jak mogłam, nie zawsze się udawało, ale mimo tego zawsze miałam ochotę na seks. A mój mąż coraz rzadziej.
Przestraszyłam się, że kogoś ma, a ponieważ jestem typem zazdrośnika, zaczęłam szperać po komputerze i znalazłam. Obwiniłam go za to, że się masturbuje, płakałam powiedziałam mu jak się czuję, kiedy proszę go o seks. Obiecał, że to się nie powtórzy...I wytłumaczył mi, dlaczego nie czuje się tu dobrze. Zrozumiałam go, ja się czułam jak u siebie, nie dziwie mu się ja bym się w ogóle nie zgodziła na mieszkanie z teściami, ale nie mieliśmy warunków, żebyśmy mogli zamieszkać sami.
W międzyczasie oczywiście próbowałam urozmaicić nasz seks. Kupiłam seksowne ciuszki, grę erotyczną, która do tej pory leży i doprosić się nie mogę, żebyśmy zagrali. Rozmawiałam z nim na temat pójścia do seksuologa ale on uznał, że z nim jest wszystko w porządku i to ja mam problem ze zbyt wysokim libido.
W czerwcu tego roku przeprowadziliśmy się na swoje. W końcu się udało! Pomyślałam super, dziecko ma swój pokój, my swój, duża kuchnie, w której stoi kanapa - można zaszaleć. Niestety w łóżku dalej było kiepsko. Nic się nie poprawiło, nie pomagały prośby, płacze, krzyki nic go nie ruszało, to było strasznie irytujące.
3. Pierwsza zdrada
Zaczęło się to, jak zmieniłam prace... Weszłam na czat z czystej ciekawości i pytałam mężczyzn, co ich nakłoniło, żeby wejść... Przeprowadzałam taki mały wywiad. A w międzyczasie flirtowałam i poznałam faceta, który mieszka niedaleko. Dał mi swój numer i prosił, żebym się odezwała, zrobiłam to. Pisaliśmy ze sobą przez tydzień on chciał się spotkać.
Przegadałam to z przyjaciółką i postanowiłam, że opowiem o wszystkim mężowi. Mąż mi wybaczył. Postanowiliśmy, że zostawiamy wszystko za sobą od teraz zapisujemy czystą kartę. Długo rozmawialiśmy, ja mu tłumaczyłam, jakie mam potrzeby i czego oczekuje on powiedział, że postara się mnie zaspokoić. I jak zwykle obiecanki cacanki już po tygodniu wróciliśmy do szarej rzeczywistości.
4. Przyjaciel ,,od seksu"
Na święta Bożego Narodzenia dostałam telefon, postanowiłam napisać do numerów, z którymi pisał mój mąż, a które były zapisane w historii GG. Odezwał się jeden. Postanowił, że mnie odwiedzi i sprawdzi, czy to nie jakaś ściema. Przyjechał w tym samym dniu do mnie do pracy. On jest jakieś 2 lata po ślubie, ma 29 lat. I tak zaczęliśmy ze sobą pisać okazało się, że zdradzał już swoją żonę, bo ona nie jest w stanie spełnić jego fantazji i potrzeb seksualnych. Zaszczepił mi bardzo fajne podejście do zdrady. Mówił, że on nie zdradza, tylko spełnia się seksualnie. A jeżeli nie może z żoną to robi to z kimś innym.
Znamy się jakieś 3 tygodnie, codziennie ze sobą piszemy mogę powiedzieć, że to mój przyjaciel, choć to trochę dziwne po tak krótkim czasie. Spotykamy się jak jest tylko okazja, ostatnio codziennie przez tydzień nawet na głupie 10 minut. Raz uprawialiśmy seks, ale chwilkę, bo zaraz dostał telefon i musiał wrócić do pracy.
Zaczęliśmy chodzić razem na basen. Rozmawiamy o seksie, fantazjach spełnionych, nie spełnionych, planujemy niektóre spełnić wspólnie. Jestem szczęśliwa, jest na luzie dzięki temu, że mamy podobne poglądy. Nie truje już głowy męża o seks, w domu jestem bardziej promienna i nie zrzędzę już tak jak wcześniej.
Obiecaliśmy sobie, że będziemy przyjaciółmi takimi "od seksu" i na tym zakończymy, a jeżeli któreś z nas się zakocha to zrywamy tą znajomość. Ja mam swoją rodzinę, której nie chce stracić, on ma swoja. Oni budują dom i planują mieć dziecko, ja bym chciała mieć drugie. Jesteśmy szczęśliwi a nasze połówki nic na tym nie tracą.
Powiedzcie co o tym myślicie, tylko bądźcie szczerzy. Na sam koniec dodam, że bardzo kocham mojego męża pociąga mnie seksualnie i nadal mam ochotę na seks z nim, ale nie jestem już tak nachalna.
Każda zdrada jest zła, bo rani osoby, które powinny być sobie najbliższe. Podobno nie ma usprawiedliwienia dla skoku w bok, ale czy w opisanej historii, tylko jej autorka jest winna zdradzie? Jak sądzicie?