Rozstanie – początek drogi
Ten tekst dotyczy osób, które były w związku, osób, które były „parą”, które będąc na różnym etapie bliskości, wiązały swoje życie, nadzieje z tym drugim kimś. Nie mówię o małżeństwie, bo to bardziej skomplikowane, ze względu na wiarę – chociaż, generalnie zasada jest ta sama – masz zacząć żyć (dziś), a nie karmić się złudzeniami (życie przyszłością) i obwiniać za błędy (życie przeszłością).
1. Rozstanie - pierwszy krok
Tak wiele osób przychodzi pytając „Czy coś mogę zrobić, żeby tak nie bolało?”. To jest ból tak silny, że miesza myśli, nie daje spać i ciągle, ciągle powraca myśl ”Dlaczego? W czym jestem gorsza? Czy mogłem inaczej? Gdzie zrobiłem błąd? Dlaczego mówił, że kocha? Co mogłem zrobić, co mogłam powiedzieć?” I tak w kółko – wszystko dotyczy przeszłości.... A życie biegnie, dzień za dniem... Może już wystarczy? Może czas już zacząć żyć? Może się boisz ruszyć dalej, bo tak bardzo czujesz się gorszy, nieatrakcyjna, bo jest tyle wspomnień (oczywiście teraz pamiętasz tylko te dobre).
Pierwszym krokiem – tym najważniejszym, bez którego nie ruszysz dalej, jest pozbycie się złudzeń. To one, sprawiają, że każdy dzień jest tylko czekaniem i rozpamiętywaniem, że może dzisiaj, że może jednak, że przecież to co było...
W końcu musisz podjąć decyzję: to koniec. Decyzja zapadła – nie Ty ją podjęłaś/podjąłeś, ale właściwie już czujesz, że nic jej zmienić nie może. "Tak, tak, wiem, ale jeszcze, ale przecież...” I tu pojawiają się powody, dla których jeszcze nie możesz – to są tylko wymówki (może być ich oczywiście więcej – przedstawiam te najczęstsze).
2. Możemy zostać przyjaciółmi
Nawet jeśli rozstaliście się spokojnie, po przyjacielsku, to i tak potrzebujecie czasu, aby przepracować swoje emocje, spojrzeć z dystansu i zerwać tę silną uczuciowo więź, która was łączyła, która sprawiła ,że był / była tym jedynym. Już nie ma was jako pary. Musicie odbudować swoja jednostkową tożsamość.
A dlaczego ma zostać przyjaźń – czyli dobre kontakty, towarzystwo, ale bez zobowiązań, jakie niesie ze sobą związek – czy o to chodzi? To dość wygodne – ale dla jednej zwykle strony, a dla drugiej, ciągle niepewność i złudzenia, że skoro takie dobre relacje mamy... Nie. (tak na marginesie: oczywiście dobre relacje mogą być, może nawet i przyjaźń, ale nie teraz, dopiero jak się uporacie z bólem, odbudujecie na nowo swoje życie).
3. Jeszcze jedna rozmowa
"Jeszcze tylko muszę zapytać, jeszcze tylko muszę powiedzieć, jeszcze tylko muszę zrozumieć... Jeśli tylko użyję właściwych słów, to zrozumie...." Który to już raz? Żadne słowa nie wpłyną na to,że on/ ona nagle zrozumie co stracił. Do tego musi dojść sam – z czasem. Ty nie zmienisz jego sposobu myślenia. I niestety takie rozmowy zwykle kończą się wzajemnymi oskarżeniami.
Ktoś czuje się atakowany, ktoś czuje winę, obie strony czują żal, że jeszcze raz dały się wpędzić w niepotrzebną i bolesną kłótnię. Już czas zostawić – nieważne co on, ona myśli o mnie. To jest nie moja sprawa. Ja mam swoje życie. Nie.
4. Jeszcze muszę mu oddać (albo odebrać coś swojego)
Jeżeli jest to coś rzeczywiście ważnego. Poproś o wysłanie lub kogoś ze wspólnych znajomych, ewentualnie spotkaj się i weź – wcześniej się umawiając na konkretną godzinę. To nie może być pretekst, żeby się zobaczyć, sprawdzić jak żyje, czy się pozmieniało, czy odnajdę znaki, że tęskni, że myśli... Nie.
5. Obracamy się w tych samych kręgach, łączy nas praca
Trzeba postarać się zminimalizować kontakty, ograniczyć do tych koniecznych, „służbowych”, krótkich i rzeczowych. Musicie się też liczyć z tym, że w takich małych społecznościach jesteście obserwowani – nie dostarczajcie tematów do plotek, nie wciągajcie postronnych osób w koalicje. To nie pomoże.
6. Koniec – To już przeszłość
A teraz (jeśli nie łączą Was wspólne - ważne i niepozałatwiane sprawy) odetnij wszelkie kontakty. Spakuj pamiątki, zdjęcia, oddaj co do Ciebie nie należy (prezenty możesz zostawić – prezent to prezent, ale lepiej też schowaj, jeśli rodzi wspomnienia).
Zaczynasz żyć – inaczej, musisz odszukać swoje własne marzenia, potrzeby, cele. Swoje „ja”, swoją gdzieś zagubioną lub zamienianą pod jego/ jej wpływam osobowość (oczywiście część z nich jest na pewno dobra i nie musisz się ich wyrzekać). I to dopiero początek drogi.
- do refleksji posłużyła mi książka Susan Elliot „ Rozstanie to nie koniec świata”