Spraw, by święta miały dla nich sens
„Może tak uszek na Wigilię bym zrobiła? Z dwieście czasem się nalepiło i wszystko znikało...” - mówi 80-letnia pani Janina. Przygotowanie kolacji tylko dla siebie nie jest jednak tego warte. Przecież barszczyk z torebki wystarczy - dodaje. W Polsce takich samotnych, starszych osób jest dużo więcej. Na szczęście pomocną dłoń wyciąga Stowarzyszenie „mali bracia Ubogich”.
1. Dbamy, by nikt nie czuł się samotny
Działalność Polskiego Stowarzyszenia rozpoczęła się 1 grudnia 2002 roku. Stowarzyszenie „mali bracia Ubogich” działa w Warszawie, Poznaniu oraz Lublinie. Ich celem jest łamanie stereotypów dotyczących osób starszych. Pracownicy i wolontariusze wspierają swoich podopiecznych przez cały rok - odwiedzają ich, pomagają w codziennych sytuacjach oraz dbają, by nie czuli się samotni.
- Osoby same do nas przychodzą. Dzwonią i mówią, że chcą poznać jakiegoś wolontariusza, który zagości w ich życiu. Najczęściej te osoby słyszą wcześniej o nas od innych, np. od pracowników socjalnych.
Są też zgłoszenia pośrednie – wtedy dowiadujemy się o potrzebujących od osób, które wiedzą, że ktoś sam nie zadzwoni, bo np. oszczędza albo ma słaby słuch i będzie miał problem z rozmową telefoniczną. Bywa, że są to także sąsiedzi tych osób – mówi specjalnie dla WP abcZdrowie Joanna Mielczarek, dyrektor Stowarzyszenia „mali bracia Ubogich”.
Po uzyskaniu takiego zgłoszenia, koordynator ze stowarzyszenia umawia się z osobą potrzebującą. Podczas takiej rozmowy potrzebujący ma możliwość wyjaśnienia, jakiej osoby od stowarzyszenia oczekuje, a jakiej sobie nie życzy. Opowiada o swoich zainteresowaniach i potrzebach. Wtedy Koordynator wybiera danego wolontariusza lub wolontariuszkę.
- Potrzebujących odwiedzamy w ich domach przynajmniej raz w tygodniu. Zależy nam na tym, by te dwie osoby zbudowały ze sobą relacje, być może się zaprzyjaźniły. To jest zawsze kontakt zindywidualizowany. Ci, którzy się do nas zgłaszają, potrzebują właśnie takiej bliskości, relacji, towarzystwa drugiego człowieka – dodaje dyrektor.
Pani Joanna sama jest wolontariuszką. W każdy piątek, od dziesięciu lat, odwiedza panią Marię. - Przez ten czas zawiązała się między nami głęboka więź. Początkowo rozmawiałyśmy, pani Maria opowiadała mi o swoim życiu, nie tylko o teraźniejszości, ale i o przeszłości i różnych swoich wspomnieniach. Dzisiaj spotkania zaczynają się od bieżących kwestii – przeczytania korespondencji, sprawdzenia medykamentów. Potem robimy herbatę i rozmawiamy o wydarzeniach minionego tygodnia. Jest tak, jak podczas każdego spotkania dwojga znajomych – opowiada.
2. Kakao i bułka z masłem
Pani Agnieszka jest fundraiserką i wolontariuszką od 2012 roku. - Z panią Henryką spotkałam się przy okazji jednej z naszych akcji. W tym czasie miała swoją wolontariuszkę, ale po jakimś czasie ta młoda osoba skończyła szkołę i wyjechała z Warszawy. Jakoś tak naturalnie zajęłam jej miejsce i zostałam wolontariuszką pani Henryki – mówi dla WP abcZdrowie Agnieszka Szafrańska pracująca w stowarzyszeniu.
90-letnia kobieta jest osobą niewychodzącą z domu. Każde ze spotkań jest dla obydwu pań rytuałem: rozpoczyna się zrobieniem herbaty i rozmowami o tym, co wydarzyło się od poprzedniego tygodnia. - Trochę opowiadam jej o swoim kocie, bo pani Henryka bardzo lubi zwierzęta. Później czytam jej, ponieważ seniorka ma duże problemy ze wzrokiem. Widzi tylko na jedno oko, a ono bardzo szybko się męczy – dodaje.
Pani Henryka nie ma dzieci, jej mąż zmarł w latach 70. Podczas rozmów kobieta często wspomina swoje życie. - Seniorka została wywieziona do Niemiec w 1944 roku, więc te wspomnienia są często traumatyczne. Z drugiej strony te z dzieciństwa są bardzo nostalgiczne – dodaje Szafrańska.
3. Ich święta mają sens
Pracownicy Stowarzyszenia nie zapominają o swoich podopiecznych w święta. Już pod koniec wakacji rozpoczynają się przygotowania do wielkiego wydarzenia – spotkania wigilijnego dla trzystu samotnych osób. Działania wspierają wolontariusze. Często podopieczni potrzebują pomocy w dotarciu na miejsce Wigilii.
- Spotkanie rozpoczyna się wspomnieniem tych osób, które odeszły w minionym roku. Pracujemy przecież z osobami starszymi, więc jest to niestety, naturalna kolej rzeczy. Potem dzielimy się wspólnie opłatkiem, jemy przygotowane potrawy. Jesteśmy obok siebie. I najważniejsze – zwracamy uwagę na to, żeby osoby starsze i wolontariusze tego dnia byli razem. Jest z nami św. Mikołaj, więc przychodzi czas przyjemny, kiedy wręczamy upominki – dodaje Mielczarek.
Organizatorzy starają się, by spotkanie wigilijne kojarzyło się z rodzinną radością świąt. - Przy tym wigilijnym stole czuję się jak w domu. Mimo że jest nas tam wielu, nikt nie czuje się obco czy anonimowo. Cieszyłam się jak dziecko na widok św. Mikołaja – mówi p. Jadwiga z Warszawy, jedna z podopiecznych.
Dużo prezentów czeka także pod choinką. Z uwagi na zły stan zdrowa nie wszyscy podopieczni mogą tego dnia przyjść na spotkanie wigilijne. - Zdarza się, że spotkanie dodatkowo stresuje seniorów. Wzrasta więc u nich ciśnienie, co jest wyjątkowo niebezpieczne dla osób w takim wieku. W takim stanie nie mogą wyjść z domu – dodaje dyrektor.
Do tych podopiecznych wolontariusze przychodzą z upominkami przez kolejne dni, aż do końca roku. Niektórzy z nich odwiedzają seniorów nawet w dni świąteczne. Dzięki ich pracy nikt nie jest sam.